Wrzesień 2011 roku. Po „nocno-rannej” podróży ruszyliśmy do Zdiaru i dalej przez Szeroką Przełęcz Bielską do schroniska nad Zielonym Stawem. Początkowo warunki były niezłe… niestety załamanie pogody zmusiło nas do noclegu w schronisku. Było dosyć tłoczno, więc nieunikniona podłoga. To oczywiście nie było żadnym problemem. Wrzątek za 1 euro to lekka przesada ale na szczęście mamy kocher. Problem zaczął się późnym wieczorem. Okazało się, że w schronisku szykuje się huczna impreza. No dobrze niech się młodzież bawi. Jakie było nasze zdziwienie kiedy impreza przeciągnęła się do 3 nad ranem. Duża część mieszkańców musiała wysłuchiwać nocnych śpiewów i krzyków pijanych Słowaków. Gdyby nie pogoda ucieklibyśmy od razu, niestety silny wiatr i deszcz ze śniegiem nie pozwalały nam na wyjście. Wydaje mi się, że schronisko nie jest miejscem do takich historii.
Kolejny dzień wiódł nas przez Dolinę Staroleśną. Tam znowu w Zbójnickiej Chacie odmawiają wrzątku, nie przez zbytnią oszczędność ale zniesmaczeni poszliśmy między skały w drodze na Rohatkę, w ciszy i spokoju spożyliśmy kocherkowy obiadek.
Poobiedniej drzemki nie było. Wędrówka przez Rohatkę, Polski Grzebień i Dolinę Wielicką skończyła się kolacją nad Wielickim Stawem. Myśleliśmy o Śląskim Domu ale nie mieliśmy pewności jak tam jest teraz. Byłem tam 12 lat temu. No i lekkie zdziwienie. Warunki schroniskowe zmieniły się na hotelowe. Miejsc nie było, ale i tak nie skorzystalibyśmy. Nocleg na Tatrzańskiej Magistrali z mleczną drogą nad głową to jest to.
Kolejny dzionek przez Popradzki Staw, Koprową Przełęcz, zaciszne Zawory i sam nie wiem jakim sposobem do „Piątki”.
Kolejny rok (2012) i wizyta w Żarskiej Chacie. Znowu pogoda wita nas lekkim załamaniem. Wielkiej imprezy nie było ale w nocy chodzą jacyś mocno zmęczeni goście po stryszku, gdzie udało się nam zanocować. W pewnym momencie upadła jakaś „turystka” obok mnie. Byłem ciekaw czy tak pozostanie… szczęśliwie udało się jej dźwignąć i osiągnąć swoje legowisko.
Zdarzyło mi się jeszcze nocować na Ornaku ale tam nie widziałem tak zmęczonych „turystów”. A może to jakiś przedziwny zbieg okoliczności. A może jestem przewrażliwiony?
p.s. zdjęcie przypadkowe...
Copyright © 2014 by gorskieblogi